Najnowsze wpisy


lip 02 2015 Życie za życie
Komentarze (0)

Pewnej kobiety mąż był żydem. Podczas drugiej wojny światowej była zmuszona uciec z kraju aby uniknąć trzeciej Rzeszy. Razem ze swoim dwu letnim synkiem uciekła do Polski. Tam trafiła pod opiekę kobiety- Marii, która zrozumiała sytuacje w której się znajdowała. Było jej ciężko żyć z myślą, że w każdej chwili w mieszkaniu mogą stanąć Niemcy. Jednak nie poddawała się. Maria pomogła jej razem ze swoim mężem w wychowaniu dziecka.

  Jak każdego ranka od wielu miesięcy Maria od rana stała w sklepie po bułki. Wracając do domu trafiła wzrokiem na Niemców. Natychmiast pobiegła do domu aby ukryć kobietę z dzieckiem. Razem ze swoim męzem ukryli ich na strychu w podłodze pod szafą z myślą że ich nie znajdą. Niemcy zbliżali się do mieszkania. Dziecko zaczeło płakać, ewidentnie słychać było płacz dochodzący z góry. Do mieszkania weszło dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn, dziecko na szczęście ucichło. Wszyscy zamilkli. Nagle zaczeli przeszukiwać całe mieszkanie. Wszystkie meble zostały porozżucane:,, Gdzie ona jest?!!!,,- wydarł się jeden z nich popychając męża Marii:,, Nie wiem o kogo wam chodzi,,- tłumaczył się mąż Marii. Niemcy napadli ze złością na niego. Rzucili nim o ścianę, uderzyli przedmiotami, które leżały na podłodze. Maria ze łzami w oczach patrzała na krzywdę męża. Była bezbronna. On leżał na podłodze cały zakrwawiony. Ona wierna z nadzieją w oczach ocierała jego rany. Natomiast Niemcy weszli na strych. Maria straciła pewność, że uda im się przechować kobietę. Modliła się w sercu aby się nie wydało, aby dziecko nie zaczeło płakać. Z czasem zeszli na dół. Pozabierali rodzinne pamiątki i widząc cierpienia kobiety zabili jej męża. Maria straciła grunt pod nogami, ale mimo wszystko pobiegła do kobiety aby wyciągnąć ją z ukrycia. Kobieta była jej bardzo wdzięczna, wiedziała, że przez nią Maria straciła męża. Pomogła jej pochować go i wróciła do swojej ojczyzny. 20 lat pózniej u Marii wykryto niewydolność serca. Kobieta trafia do szpitala. Jedyną rzeczą na którą czekała to śmierć. Jednak te informacje docierają do kobiety. Kobiety, która dokładnie 20 lat temu przechowywała się z dzieckiem pod opieką Marii. Kobieta postanowiła odwiedzić Marię. Maria bardzo ucieszyła się, że przed śmiercią mogła ją zobaczyć. Kiedy wszedł lekarz kobieta podeszła i powiedziała:,, Chcę zostać dawcą,, Maria próbowała ją powstrzymać ale ona rekła: życie za życie...

Milenka <3 Ps. Proszę o komentarze...

cze 24 2015 Pożegnanie nie na zawsze...
Komentarze (3)

Pożegnanie nie na zawsze...

   Parę lat temu poznałam moją koleżankę z klasy. Miała na imię Madzia. Z początku była bardzo cichą osobą ale potem zaczeliśmy tak jakby więcej ze sobą rozmawiać. W skrócie zaczełyśmy chodzić na spacery, potem na dyskoteki na zakupy.. Było bardzo przyjemnie. Madzia bardzo mnie polubiła a ja lubiałam jej poczucie homoru no i wogóle była bardzo sympatyczna. Nagle w jej życiu pojawiła się nowa osoba. Madzia przychodziła do szkoły bardziej weselsza, ładniej się ubierała( nie żeby się przedtem brzydko ubierała ale zaczeła nosić rzeczy które pasowały jej bardziej), była taka zakochana. Oczywiście od razu powiedziała mi o NIM. Wiedziałam tylko że ma na imię Łukasz i jest bardzo fajnym chłopakiem.  Cieszyłam się jej szczęściem.. Z czasem poznałam go bliżej i stwierdziłam że uzupełniją się. Mijało wiele dni, tygodni, miesięcy.... Minoł rok. Do tego czasu Madzia i Łukasz byli wspaniałymi przyjaciółmi, każdego ranka w sztni opowiadała mi coś więcej o nim i o tym jakie są ich relacje.. Widać było że była bardzo szczęśliwa.. Ale pewnego dnia przyszła do szkoły zaniepokojona. Wiedziałam, że chodzi o Łukasza. Przez jakiś czas nie odzywał się do niej napisał tylko,, Przepraszam, ale mam dużo spraw i problemów na głowie. Niestety nie będę mógł się z tobą widywać,,. Oczywiście próbowała do niego pisać ale on nie odpowiadał.. Było jej bardzo przykro. Raz nawet wspólnie udaliśmy się do jego mieszkania ale nigdy nie otwierał. Przez jakiś czas Madzi było przykro ale z czasem zaklimatyzowała się z myślą, że Łukasz potrzebuje czasu i spokoju..  Był dzień jak co dzień. Skończyliśmy lekcje i postanowiliśmy pójść do Madzi. Wchodząc do jej domu zaczpiła nas mama z wiadomością, że pszyszedł do niej list. Byłyśmy bardzo ciekawe treści. Po chwili Madzia zaczeła płakać... Wydarłam jej z ręki list,, Witaj Madzia przepraszam, że nie odzywałem się tak długo ale nie miałem czasu i głowy.. Powiem krótko zachorowałem na raka trzustki, lekarz dawał mi jakieś 2 miesiące życia. Nie mogłem pogodzić się z tą myślą i zakaończę życie z własnej woli.. Przepraszam że nie mówie ci tego w cztery oczy ale boje się.. Dowidzenia Madziu''. To było straszne Magda wybiegła na ulicę zaczeła krzyczeć, próba samobójstwa, karetka, szpital... To wszystko zaczynało się robić straszne. Magda nie mogla pogodzic się z myślą, że już nigdy go nie zobaczy... Z każdym dniem stawała się silniejsza. Pomagałam jej dość do siebie.. Robiłam wszystko aby znowu była szczęśliwa chociaż wiedziałam że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś.. W końcu nasze drogi się rozeszły ze wzgędu na szkoły.. Było mi ciężko się z nią rostać ale wiecie co mnie podniosło na duchu? Kiedy powiedziałam jej,, Bardzo cię lubię Madzia i mam nadzieję że będzie już dobrze, że nie będziesz się zadreczała myślami o Łukaszu'' A ona odpowiedziała,, Pożegnałam się z nim ale nie na zawsze,, 

Milenka PS. Proszę o komentarze.. Pozdrawiam <3